Chwila refleksji nad upadkiem Detroit.

Detroit – skala upadku.

Niemałym zaskoczeniem dla wielu Polaków stał się fakt bankructwa amerykańskiego miasta. Pomimo wsparcia finansowego stanu Michigan nie udało się uratować Detroit. Czy miasto może zbankrutować? Oczywiście! Tak wygląda normalność. Każdy podmiot, który wydaje więcej niż zarabia powinna czekać upadłość. Czy jest to osoba prawna, fizyczna, firma, miasto, gmina czy państwo. Powinien ponieść konsekwencje każdy kto nie potrafi uregulować swoich zobowiązań. Ktoś może zapytać: „No ale co z ludźmi, mają zostać bez pracy, bez środków do życia?”. Szanowni państwo powiedzmy sobie szczerze: zarówno w naturze jak i w ekonomii rządzą siły dążące w kierunku równowagi. Jeżeli pomiędzy tymi siłami staje rząd, to zaburza ten balans. Jeśli zażądamy interwencji ze strony państwa, to państwo musi wygenerować dług. Aby pokryć ten dług musi użyć środków przymusu aparatu skarbowego wobec swoich obywateli. Rosnące podatki, koszty pracy czy akcyza generują bezrobocie, co w efekcie sprawia, że jeżeli państwo chce jednemu obywatelowi zapewnić pracę to w efekcie dwóch innych ją straci. Mało tego – nie jest powiedziane, że to stanowisko pracy się utrzyma, a już od dawna widać, że dotowane instytucje są dziurą bez dna. No bo jeżeli dany podmiot nie potrafi funkcjonować prawidłowo bez dodatkowego wsparcia finansowego, to zastrzyki gotówkowe tego nie zmienią. Należy wtedy, albo dokonać gruntownych reform, albo ogłosić upadłość.

 

Gdańsk śladami Detroit?

Gdańsk podobno deklasuje inne miasta w rankingu „Europejski samorząd”. Oznacza to, że naszemu miastu na prawach powiatu udało się uzyskać największe dotacje liczone na jednego mieszkańca. Zewsząd słychać głosy, że Gdańsk jest placem budowy wspaniałych obiektów. Dzięki unii budujemy drogi, mosty, Teatr Szekspirowski. Jest się z czego cieszyć, prawda? Ale proszę sobie uświadomić jak bardzo musi być źle skoro miasto nie jest w stanie samodzielnie wybudować drogi czy mostu? Czy to już całkowita zapaść? Proszę pamiętać też, że każda dopłata z UE, to tylko % wartości inwestycji, resztę musi dopłacić miasto zaciągając kolejne kredyty. Nie można zapomnieć też o tym, że drogi budowane z dopłat są 2 do 4 razy droższe niż te budowane na zachodzie, trzeba mieć pieniądze na wynagrodzenia dla administracji zajmującej się funduszami unijnymi, nie wspominając już o tym ile pieniędzy do unii wpłacamy i ile straciliśmy z powodu unijnych regulacji i rozporządzeń (góralowi bez koncesji nie wolno sprzedać oscypka, hodowcy kur jajka).

Dług miasta Gdańsk wynosi obecnie 1,5 mld złotych. Co prawda istnieje uchwała mówiąca o spłaceniu długu do 2040 roku, jednak przecież skądś trzeba kraść, a i wypada jakiś ochłap rzucić mieszkańcom, coby się utrzymać przy władzy. Trzeba też zastanowić się ile firm upadnie gdy wyschnie strumyczek unijnych dotacji. Czy istnieje ktokolwiek, kto już zawczasu o tym myśli? Jeżeli dług zacznie rosnąć miasto czeka bankructwo, a każda dotacja jedynie przedłuży agonię.

 

A może i cała Polska?

Nie jest tajemnicą, że skala zadłużenia Polski jest również ogromna. Niedawno dług publiczny przekroczył bilion złotych (1 000 000 000 000) i rośnie w zastraszającym tempie. Od 1989 roku budżet z deficytem pojawia się na obradach sejmu co roku (wyjątkiem był rok 1990 gdzie zanotowano nadwyżkę 0,4% PKB). Jedynym ratunkiem jest konstytucyjny zakaz uchwalania budżetu z deficytem przy akompaniamencie reform wolnorynkowych (zero regulacji, likwidacja PIT i CIT) wyzwalających wzrost gospodarczy i w efekcie spłata zadłużenia. Każdy inny scenariusz zakończy się bankructwem III RP, co uczyni z nas niewolników zagranicznych instytucji finansowych, a nawet może oznaczać utratę suwerenności i wkroczenie obcych wojsk na nasze terytorium.

 

One thought on “Chwila refleksji nad upadkiem Detroit.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *